Jej nowa praca zapowiada się dobrze. Zawsze chciała uczyć. Od dziecka.
Jest parę lat starsza od nich wszystkich, powinni się dogadać.
Po dzwonku klasa się zapełnia. Na końcu wchodzi brunet w szarej bluzie i czarnych rurkach. Przez dekolt przewieszone ma okulary. Idzie do swojej ławki pod oknem.
Dziewczyna wstaje i wychodzi przed swoje biurko. Ma na sobie krótką, białą sukienkę i wysokie buty koloru matowej czerni.
-Witam, nazywam się Penelope Marshall i to mój pierwszy dzień w tej szkole. Będę uczyć geografii i szczerze liczę że się dogadamy. - uśmiecha się na końcu..
- Zapewne - mówi Harry lustrując ją wzrokiem.
-Będzie nam się łatwo dogadać jeśli tylko nie będziecie tego specjalnie utrudniać, ale będę wymagać.
- Jak każdy - dodaje zielonooki.
-Jakieś pytania? - siada na biurku i zakłada nogę na nogę.
- Mogłaby pani nosić krótsze sukienki - mówi ktoś z tyłu.
- Jeśli wymienisz wszystkie państwa Unii Europejskiej.
- Od dziś się uczę. - mówi Mike, a odzywa się Harry. Mało zainteresowany bazgrze w zeszycie mówiąc wszystkie państwa alfabetycznie po kolei.
- Świetnie. Przystojny i mądry? Dziewczyny zdecydowanie ten. - mruga do żeńskiej części i się śmieje.
Styles nawet nie drgnie. Każda z nich wie , że nie ma nawet po co zagadywać. Nie obchodzą go. Dziewczyny tylko się uśmiechają i przechodzą do lekcji organizacyjnej.
Słychać dzwonek i dziewczyna ich puszcza. Pierwsza lekcja za nią. Zabiera rzeczy i idzie do pokoju nauczycielskiego. Wita się z nauczycielami. Harry idzie na wf. Ubiera spodnie dresowe i od nich bluzę. Grają w kosza. Dzielą się na drużyny i zaczynają. Styles jest w drużynie z najlepszym przyjacielem. W sumie ma tylko jednego. Reszta to wrodzy. On i Niall przeciwko grupie Louisa. Tak było zawsze.
Każdy o tym wie i to nie ulega wątpliwości.
Harry czuje pieczenie rąk. Puszcza piłkę i wbija palce w ramię. To nie pomaga. Idzie do szatni, ściągając bluzę. Przejeżdża paznokciami po nadgarstku . Lepiej...Robi tak jeszcze kilka razy. Po wf ma jedzenie trzy lekcje i idzie do domu.
Na jutro mają sprawdzian z matmy. Siada na łóżku i przeciera twarz dłońmi.
Przegląda parę stron. W jego głowie buzują informacje. Liczby. Definicji.
Kładzie się na łóżku i patrzy w sufit.
Boli go głowa. Leży przymykając oczy. Znów zaczyna przesuwać palcami po rękach. Tworzą się czerwone plamy.
Odpływa ze zmęczenia i bólu.
Penelope idzie do pracy. Ma na trzecią lekcje.
Wchodzi do budynku równo z dzwonkiem na przerwę. Od razu idzie do pokoju nauczycielskiego.
- Dzień dobry - kłania się starszym.
- Dzień dobry.
Robi sobie kawę której nie wypiła w domu i z kubkiem idzie do klasy. Obecność na lekcji nie jest zbyt duża. Klasa trzecia a chyba nie za bardzo lubi szkole.
- Przekażcie reszcie że obecność na lekcji ma znaczenie, bo chyba tego nie wiedzą.
- A pani w naszym wieku nie była? - pyta Maya.
- całkiem niedawno, ale akurat na lekcje chodziłam.
- Jedna z nielicznych.
- Uważam że dobrze na tym wyszłam. Dobra. Kto, z was był w Ameryce Południowej?
- Ja - mówi Flynn.
- Ktoś jeszcze? Nie, okay. Dzisiaj właśnie o tym będzie mowa. - rozpoczyna temat zajęć.
Harry nie poszedł do szkoły. Zmęczony siedzi z blondynem i planują odwet.
Obaj są wkurwieni. Chodzą po klasach szukając któregoś z nich ale łapie ich dyrektor.
- Jezu...znów? - jęczy Harry.
- Do klasy. Już.
- Pan wybaczy ale nie.
- Styles, Horan do klasy.
Harry i Niall wchodzą na geografię. Penelope kłania się dyrektorowi widząc go
- Siadać- rozkazuje im.
- Gdzie byliście? - pyta ich dziewczyna gdy mężczyzna wychodzi.
- Na spacerze - prycha blondyn.
-Pytam grzecznie też możesz spróbować kultury.
- Znalazła się...
- Moje stanowisko i twój status nakazuje ci jakiegoś szacunku. - zaczyna podnosić głos.
- Horan zamknij się - mówi Harry opierając się na krześle. - Zacznie się produkować i wiesz...a tak to skończy i będzie z głowy.- patrzy na jej długie nogi i wraca wzrokiem do Nialla.
- Dobry tok myślenia, ale następnym razem ciszej - mówi nauczycielka.
- Gdybym chciał ciszej to bym powiedział.
- Więc informuje, że usłyszałam to co chciałeś. - odwraca się i zapisuje coś na tablicy.
Harry uśmiecha się krzywo i patrzy teraz na jej tyłek. Okrągłe ma te kształty. Chłopak poprawia rękawy bluzy nudząc się okropnie. Jak Louis coś wymyślił to leżą martwi..
Penelope jest na prawdę wkurzona i do końca lekcji mówi bardzo mało.
W końcu dzwoni upragniony dzwonek dla nich wszystkich. Harry wychodzi ostatni.
- Trochę krótsze i będzie dobrze. - mówi obojętnie a później wychodzi.
Dziewczyna opiera głowę na dłoniach i wypuszcza powietrze. A jeśli jednak sobie nie poradzi? Czy ma dużo silnej woli? Musi wytrzymać wszystkie zaczepki. Ma jeszcze trzy lekcje z innymi klasami i jak na złość dyżury.
Właśnie...dyżury. Harry i Niall idą z jednej strony korytarza ,a Louis , Zayn i Liam z drugiej. Wszyscy spotykają się na środku.
- Przestaniecie odpierdalać? - wyskakuje Niall.
- Blondynek zgubił misia i będzie płakał. - prycha Louis. Jest wysokim i dobrze zbudowanym brunetem o niebieskich oczach.
- Zajebie mu... - Harry szybko łapie przyjaciela.
- Prowokuje cię. Nic nie rób.
- Louis twoja nowa na 10 - Liam pokazuje na nauczycielkę geografii.
- Mam ważniejsze sprawy dzieciaki - omija ich i idzie do brunetki. Harry cofa go jednym ruchem i pcha na szafki.
Ten daje mu w brzuch i go odpycha. Harry się nie poddaje. Wykonuje kolejny cios. Słyszą krzyki i między nich wpada Penelope.
- Chłopaki dość!
- Odsuń się - mówią obaj. Louis ociera krew i wściekły rzuca się na Stylesa.
Ta stara się nie zacząć panikować. Woła kilku innych chłopców i karze ich rozdzielić. Idą za nią do biura dyrektora. Muszą być asekurowani. W innym przypadku znów by się na siebie rzucili.
Obaj lądują na dywaniku a kobieta stoi przy drzwiach słuchając kary dla nich. Harry wyrywa się i idzie do drzwi. Przestawia dziewczynę na bok. Opuszcza gabinet i szkole Jest wściekły. Nienawidzi Tomlinsona. Zawsze tak było i będzie. Zdenerwowany wraca do domu. Rzuca bluzę w kat.
Nie zakłada nawet rękawic. Po prostu zaczyna uderzać w worek znajdujący się w jego pokoju.
Musi się na czymś wylądować. Wyobraża sobie, że to Louis. Wyobraża sobie jak szybko zadaje celne ciosy. Jak brunet jęczy z bólu. Jak krwawi leżąc na ziemi.
~~*~~
Więc oto nowe opowiadanie. Mamy nadzieję, że również przypadnie Wam do gustu tak jak Honey. Tyle, że tam Hazzą była Karolina, więc chłopak miał lepszy charakter :d Tutaj ja jestem nim, więc też jest inaczej. Ale starałyśmy się! :)