środa, 25 czerwca 2014

1. Rywal.

Penelope wchodzi do wskazanej klasy. Rozkłada swoje papiery i dziennik na biurku. Rozwiesza mapę potrzebną jej do lekcji i siada na krześle. Musi być pewna siebie.
Jej nowa praca zapowiada się dobrze. Zawsze chciała uczyć. Od dziecka.
Jest parę lat starsza od nich wszystkich, powinni się dogadać.
Po dzwonku klasa się zapełnia. Na końcu wchodzi brunet w szarej bluzie i czarnych rurkach. Przez dekolt przewieszone ma okulary. Idzie do swojej ławki pod oknem.
Dziewczyna wstaje i wychodzi przed swoje biurko. Ma na sobie krótką, białą sukienkę i wysokie buty koloru matowej czerni.
-Witam, nazywam się Penelope Marshall i to mój pierwszy dzień w tej szkole. Będę uczyć geografii i szczerze liczę że się dogadamy. - uśmiecha się na końcu..    
- Zapewne - mówi Harry lustrując ją wzrokiem.
-Będzie nam się łatwo dogadać jeśli tylko nie będziecie tego specjalnie utrudniać, ale będę wymagać.
- Jak każdy - dodaje zielonooki.
-Jakieś pytania? - siada na biurku i zakłada nogę na nogę.
- Mogłaby pani nosić krótsze sukienki - mówi ktoś z tyłu.
- Jeśli wymienisz wszystkie państwa Unii Europejskiej.
- Od dziś się uczę. - mówi Mike,  a odzywa się Harry. Mało zainteresowany bazgrze w zeszycie mówiąc wszystkie państwa alfabetycznie po kolei.
- Świetnie. Przystojny i mądry? Dziewczyny zdecydowanie ten. - mruga do żeńskiej części i się śmieje.
Styles nawet nie drgnie. Każda z nich wie , że nie ma nawet po co zagadywać. Nie obchodzą go. Dziewczyny tylko się uśmiechają i przechodzą do lekcji organizacyjnej.
Słychać dzwonek i dziewczyna ich puszcza. Pierwsza lekcja za nią. Zabiera rzeczy i idzie do pokoju nauczycielskiego. Wita się z nauczycielami.  Harry idzie na wf. Ubiera spodnie dresowe i od nich bluzę. Grają w kosza. Dzielą się na drużyny i zaczynają. Styles jest w drużynie z najlepszym przyjacielem. W sumie ma tylko jednego. Reszta to wrodzy. On i Niall przeciwko grupie Louisa. Tak było zawsze.
Każdy o tym wie i to nie ulega wątpliwości.
Harry czuje pieczenie rąk. Puszcza piłkę i wbija palce w ramię. To nie pomaga. Idzie do szatni, ściągając bluzę. Przejeżdża paznokciami po nadgarstku . Lepiej...Robi tak jeszcze kilka razy. Po wf ma jedzenie trzy lekcje i idzie do domu.
Na jutro mają sprawdzian z matmy. Siada na łóżku i przeciera twarz dłońmi.
Przegląda parę stron. W jego głowie buzują informacje. Liczby. Definicji.
Kładzie się na łóżku i patrzy w sufit.
Boli go głowa. Leży przymykając oczy. Znów zaczyna przesuwać palcami po rękach. Tworzą się czerwone plamy.
Odpływa ze zmęczenia i bólu.
Penelope idzie do pracy. Ma na trzecią lekcje.
Wchodzi do budynku równo z dzwonkiem na przerwę. Od razu idzie do pokoju nauczycielskiego.
- Dzień dobry - kłania się starszym.
- Dzień dobry.
Robi sobie kawę której nie wypiła w domu i z kubkiem idzie do klasy. Obecność na lekcji nie jest zbyt duża. Klasa trzecia a chyba nie za bardzo lubi szkole.
- Przekażcie reszcie że obecność na lekcji ma znaczenie, bo chyba tego nie wiedzą.
- A pani w naszym wieku nie była? - pyta Maya.
- całkiem niedawno, ale akurat na lekcje chodziłam.
- Jedna z nielicznych.
- Uważam że dobrze na tym wyszłam. Dobra. Kto, z was był w Ameryce Południowej?
- Ja - mówi Flynn.
- Ktoś jeszcze? Nie, okay. Dzisiaj właśnie o tym będzie mowa. - rozpoczyna temat zajęć.
Harry nie poszedł do szkoły. Zmęczony siedzi z blondynem i planują odwet.
Obaj są wkurwieni. Chodzą po klasach szukając któregoś z nich ale łapie ich dyrektor.
- Jezu...znów? - jęczy Harry.
- Do klasy. Już.
- Pan wybaczy ale nie.
- Styles, Horan do klasy.
Harry i Niall wchodzą na geografię. Penelope kłania się dyrektorowi widząc go
- Siadać- rozkazuje im.
- Gdzie byliście? - pyta ich dziewczyna gdy mężczyzna wychodzi.
- Na spacerze - prycha blondyn.
 -Pytam grzecznie też możesz spróbować kultury.
- Znalazła się...
- Moje stanowisko i twój status nakazuje ci jakiegoś szacunku. - zaczyna podnosić głos.
- Horan zamknij się - mówi Harry opierając się na krześle. - Zacznie się produkować i wiesz...a tak to skończy i będzie z głowy.- patrzy na jej długie nogi i wraca wzrokiem do Nialla.
- Dobry tok myślenia, ale następnym razem ciszej - mówi nauczycielka.
- Gdybym chciał ciszej to bym powiedział.
- Więc informuje, że usłyszałam to co chciałeś. - odwraca się i zapisuje coś na tablicy.
Harry uśmiecha się krzywo i patrzy teraz na jej tyłek. Okrągłe ma te kształty. Chłopak poprawia rękawy bluzy nudząc się okropnie. Jak Louis coś wymyślił to leżą martwi..
Penelope jest na prawdę wkurzona i do końca lekcji mówi bardzo mało.
W końcu dzwoni upragniony dzwonek dla nich wszystkich. Harry wychodzi ostatni.
- Trochę krótsze i będzie dobrze. - mówi obojętnie a później wychodzi.
Dziewczyna opiera głowę na dłoniach i wypuszcza powietrze. A jeśli jednak sobie nie poradzi? Czy ma dużo silnej woli? Musi wytrzymać wszystkie zaczepki. Ma jeszcze trzy lekcje z innymi klasami i jak na złość dyżury.
Właśnie...dyżury. Harry i Niall idą z jednej strony korytarza ,a Louis , Zayn i Liam z drugiej. Wszyscy spotykają się na środku.
- Przestaniecie odpierdalać? - wyskakuje Niall.
- Blondynek zgubił misia i będzie płakał. - prycha Louis. Jest wysokim i dobrze zbudowanym brunetem o niebieskich oczach.
- Zajebie mu... - Harry szybko łapie przyjaciela.
- Prowokuje cię. Nic nie rób.
- Louis twoja nowa na 10 - Liam pokazuje na nauczycielkę geografii.
- Mam ważniejsze sprawy dzieciaki - omija ich i idzie do brunetki. Harry cofa go jednym ruchem i pcha na szafki.
Ten daje mu w brzuch i go odpycha. Harry się nie poddaje. Wykonuje kolejny cios. Słyszą krzyki i między nich wpada Penelope.
- Chłopaki dość!
- Odsuń się - mówią obaj. Louis ociera krew i wściekły rzuca się na Stylesa.
Ta stara się nie zacząć panikować. Woła kilku innych chłopców i karze ich rozdzielić. Idą za nią do biura dyrektora. Muszą być asekurowani. W innym przypadku znów by się na siebie rzucili.
Obaj lądują na dywaniku a kobieta stoi przy drzwiach słuchając kary dla nich. Harry wyrywa się i idzie do drzwi. Przestawia dziewczynę na bok. Opuszcza gabinet i szkole Jest wściekły. Nienawidzi Tomlinsona. Zawsze tak było i będzie. Zdenerwowany wraca do domu. Rzuca bluzę w kat.
Nie zakłada nawet rękawic. Po prostu zaczyna uderzać w worek znajdujący się w jego pokoju.
Musi się na czymś wylądować. Wyobraża sobie, że to Louis. Wyobraża sobie jak szybko zadaje celne ciosy. Jak brunet jęczy z bólu. Jak krwawi leżąc na ziemi.

~~*~~
Więc oto nowe opowiadanie. Mamy nadzieję, że również przypadnie Wam do gustu tak jak Honey. Tyle, że tam Hazzą była Karolina, więc chłopak miał lepszy charakter :d Tutaj ja jestem nim, więc też jest inaczej. Ale starałyśmy się! :)