czwartek, 6 listopada 2014

12. Impreza.

- Daleko jeszcze? - pyta cicho dziewczyna.
- Jeszcze chwila skarbie.
- Jesteś świetny - mówi nie widząc nikogo za nimi.
- Dzięki -  caluje jej policzek.
- Harry droga.
- Meta - przekracza ją.
-Aaaa! - rzuca mu się na szyję
Śmieje się łapiąc ja. Całuje dziewczynę.
-Ile jechaliśmy?
- Sześć godzin.
- Nieźle - wraca na swoje miejsce.
- Zaraz wrócę kotku - znika wśród tłumu. Wraca z walizka pieniędzy. 1 200 000 mln funtów.
-I co teraz? - Penelope poprawia się w fotelu.
- Teraz jedziemy do domku. Moja najlepsza nagroda siedzi obok.
-Znowu zaczynasz- wywraca oczami.
- Te pieniądze są dla ciebie.
-Co? Nie, są twoje.
- Twoje. Nasze.
-Harry - mówi prosząco.
- Ja skończyłem.
-No i dobra. - zakłada ręce na piersi.
- Co moje to i twoje - rusza.
Chłopak rusza i wracają.
Jadą dalej w ciszy.
Jadą do domu w lesie. Harry ja tam zanosi.
-Czemu tutaj?
- Zamknij oczy.
-Już - robi to niepewnie.
Harry stawia ja ostrożnie na podłodze. Opiera podbródek o jego ramię. W całym domu pala się świeczki. Wysokie małe. Grube. Cienkie. Pachnące.
- Mogę? - upewnia się czując że stoi w miejscu.
- Możesz.
Otwiera oczy i udekorowane pomieszczenie.
- Wow..
- Starałem się.
- Pięknie, a ja się chciałam na ciebie pogniewać. Wszystko zepsułeś- śmieje się.
- Ojej Przepraszam. Pewnie jeszcze będziesz mieć okazję - całuje jej ramię.
-Nie spieszy mi się.
- Pogodziłem się z Louisem.
-Widziałam.
- Ale żal będzie.
-Dobrze że to i owo sobie wyjaśniliście.
- Chodź. Niall zrobił kolacje.
-Niall? - dziwi się.
- pomógł mi. Tak trochę..
-Okay - całuje chłopaka i idzie za nim.
Siadają przy stole. Jedzą kolacje.
Jest na prawdę dobra. Nie rozmawiają a jedynie posyłają sobie znaczące spojrzenia.
Gdy kończą Harry sprząta. Siadają na kanapie przed kominkiem.
Ogień tańczy po palącym się drewnie. Brunetka patrzy w płomienie zamyślona.
Harry obejmuje ją również się nie odzywając.
Ta wtula się w jego tors. Czuje się na prawdę dobrze.
- Kocham cię...dziękuję ze byłaś.
-To nic takiego.
- To ważne.
-Dużo masz takich domków?
- Wille w Miami.
-matko..
- I apartament w NY.
-Dobra, bo ci nocy zabraknie..
- Tylko tyle.
-Tak mało? - pyta sarkastycznie.
- Oj skarbie - muska jej usta.
-Tu mi się podoba.
- Możemy  częściej tu przyjeżdżać.
- Myhym..
- Chcesz?
- Możemy czasem przyjechać.
- Jak noga?
-Jest tam sobie.
- Zmęczona?
- Spokojna że już jest po tym - przyznaje.
- Dobrze mi poszło ja wiem.
-Teraz to i ja wiem.
- Ale mi z Tobą dobrze.
-To dobrze.. - cicho się śmieje.
- Chodź - bierze ją na ręce i zanosi do sypialni.
- Matko jaka jestem nieużyteczna..
- W ogóle. dzisiaj było cudownie.
- Mówisz o wyścigu? - dziewczyna się uśmiecha.
- Nie. Mowie o tym przed wyścigiem.
-O tym? Harry ile ty masz lat? Dziesięć?
- Tak. I daje się wciągnąć w układy na życie.
- Nie bój się używać słowa na s- śmieje się brunetka.
- Nie boję ale to nie był seks.
-Harry to był seks. Cudowny, wspaniały, niesamowity seks -  całuje go cały czas się śmiejąc.
- Nie. To była miłość.
- Seks jest... może być dowodem miłości panie poeto.
- Zamknij się już - znajduje się nad nią na łóżku i patrzy w oczy. Składa krótki pocałunek na n jej ustach i zdejmuje koszulkę.
-Ale ty wiesz że ja je.. Byłam twoją nauczycielką i to wszystko dalej jest nielegalne.
- Jesteś. Nadal pracujesz w mojej szkole. Wiesz robie dużo nielegalnych rzeczy.
-Wyhaczyłam młodszego faceta.
- No cóż - porusza brwiami
-Marnujesz się Harry. - zmienia się w poważną.
- Chyba ty  - prycha.
- Ja? Nie, mówimy o tobie. - Siada na jego klatce.
- No więc czemu się marnuje hmm? - przesuwa ręce na jej tyłek.
-Bo jesteś baaardzo mądry i tego nie doceniasz.
- Nie mam wysokich ambicji.
- A to źle
- No cóż. - wsuwa palce za krawędź jej spodni.
- No sam pomyśl Harry.
- Będę studiował medycynę. Wiesz ginekologia i te sprawy.
- O widzisz i to je... Ej! - uderza go w klatkę.
- Haha - śmieje się a jego klatka wibruje pod dziewczyna.
- Debil - zsuwa się z niego i siada obok.
- Coś wymyśle.
- Świetnie.
Idzie pod prysznic. Odświeża swoje ciało i wraca. Kładzie się obok dziewczyny. Obejmuje ją ramionami.
- Pa - mówi obojętnie.
- Śpij - mówi i idzie zgasić świeczki.
-Jasne, pewnie, oczywiście - mamrocze sobie dziewczyna.
Harry wraca po 10 minutach. Cicho kładzie się obok niej.
Po chwili światło gaśnie i w tym pomieszczeniu.
Zasypiają oboje.
~*~
Harry szybko wchodzi do szkoły. Spotyka się z Louisem i Niallem. Mała wróciła już do szkoły i uczy.
Chodzi co prawda jedynie w płaskich butach ale tak po prostu trzeba jeszcze przez pewien czas. Uczniowie są wniebowzięci.
Akurat klasa Stylesa ma geografię. Ten napalony patrzy się na nogi swojej kobiety.
Biorą teraz o ludności świata. Penelope opowiada im o różnych plemionach afrykańskich i ich zwyczajach.
- Bardzo ciekawe. Bardzo - przyznaje Harry.
Brunetka gromi go wzrokiem kontynuując.
Harry uśmiecha się pod nosem. Skupia się w ogóle na czym innym. A jakby ją wziąć też na biurku..
- Na za tydzień każdy z was przygotuje referat na temat jednej z osad o których dzisiaj mówiłam.
Styles musi odwrócić twarz do okna i zakryć pięścią usta, aby nie wybuchnąć śmiechem.
- Każdy Harry, nie wiem co cię tak bawi.
- Zupełnie nic - zagryza wargę z uśmiechem. taki referat w pięć minut napisze ale ona jest słodka gdy udaje poważną nauczycielkę.
-Więc się uspokój a nie szczerz do okna.
- Nie mogę - mruczy.
- Ponieważ?
- Mam dobry humor - szczerzy ząbki.
- Cieszę się ale nadal jesteś na lekcji. - odwraca się do tablicy i zapisuje wymagania co do pracy domowej
- Nie wiedziałem - Jezu jej tyłek w tej sukience...
- Więc to są rzeczy które będę oceniać. To okazja na łatwe zdobycie dobrej oceny. Do zobaczenia - mówi równo z dzwonkiem.
Harry czeka aż każdy opuści sale. Szybkim krokiem podchodzi do dziewczyny. Przyciska ja do drzwi i całuje.
-Idź sobie wredna istoto- odwraca głowę by uniknąć jego ust.
- Ja wredny? Ja?
- Dokładnie.
- To ty ubierasz się tak ze mi staje.
- Ubrałam się jak zwykle. Niech ci staje cicho i mi nie przeszkadza.
- Ale to było zabawne.
-No co takiego? - kładzie dłonie na biodrach
- To tak udajesz poważna.
-Idź już - mówi zrezygnowana.
- Ale pamiętaj że cię kocham. W ogóle to idziemy dzisiaj na imprezę.
-Na francuski, już - powstrzymuje śmiech.
- Lecę bejbe.
-Papa Harry.
- Pa kochanie - mówi i wychodzi.
Penelope ma jeszcze cztery lekcje i wraca do domu.
Harry przyjeżdża po nią wieczorem. Dosłownie się nie rozstaja.
Można powiedzieć że mieszkają razem tylko w dwóch mieszkaniach.
- Nie ta nie - Harry kręci głową na piątą juz sukienkę.
-Matko.. - dziewczyna wychodzi i wraca w innej. Staje przed nim bo ten leży rozłożony na kanapie.
- Jak ją obciągniesz w dół - mówi.
- Ale ma dobrą długość..
- Penelope.
-Dobra, pokaże ci jeszcze inne.. - znika.
Harry bawi się telefonem czekając.
- Idę w tej i nie przyjmuje żadnych sprzeciwów - słyszy.
- Dobra.
-Cieszę się. - zgina się i zakłada czarne baletki pasujące do bardzo krótkiej, fioletowej sukienki.
- Pięknie wyglądasz.
- Nareszcie ci się podoba.
- Zawsze mi się podobasz skarbie.
- Pewnie..
- Naprawdę kochanie
-Tak wiem kotku. -mówi przesłodzonym głosem.
- Ha, ha, ha. Idziemy - podnosi się
Dziewczyna zamyka mieszkanie i wychodzą. Idą na nogach do niedalekiego klubu.
Harry zadowolony zabiera ją do klubu.
W środku czeka na nich reszta juz z zamówionym alkoholem.
Penelope od razu siada na kolanach chłopaka.
Rozmawiają i śmieją się Lizzy z Niallem znikają w ubikacjach a brunetka idzie po kolejnego drinka dla siebie. Staje opierając się o ladę i zamawia.
- Hej Penelope - czuje czyjeś ręce na biodrach.
- Cześć?- mówi i odwraca się zdziwiona.
- Kochanie. - uśmiecha się.
Jakiś blondyn.
- Zazwyczaj obcy ludzie tak do mnie nie mówią.
- Ja cię dobrze znam. Nowa lalka Stylesa.
-Słuchaj...kochanie- łapie jego dłonie i zabiera ze swojego ciała -..po prostu odwróć się i odejdź.
Przyciąga ją do siebie. Dziewczyna dobrze wie co będzie GDY Harry ich zobaczy
- Odpieprz się gościu. - staje mu na stopę. Bierze szklankę i szybko odchodzi.
- Będziesz moja. - krzyczy za nią. Hazz wstaje z kanapy i omija dziewczynę.
-Harry?- ta łapie go za rękę.
- Puść.
- Nie rób zamieszania, proszę..
- Nie zrobię  - wyrywa się. Louis też wstaje. Oboje popychając mężczyznę wyprowadzają go.
Po chwili do dziewczyny wraca Lizzy, ale bez Nialla.
- Honor wiesz - Ruda siada obok starszej.
- Oni się kiedyś zmienią?
- W takim świecie się obracają ale tu chyba  chodzi o coś więcej.
- Pijemy? - przy tej dziewczynie Penelope nie musi niczego udawać
- Pijemy - uśmiecha się.
Obie stwierdziły że lepiej dla ich psychiki będzie się teraz upić
Chłopaki wracają po godzinie. Wściekli do bólu.
Widzą dziewczyny śmiejące się tańcząc razem. Obie nieźle prowokują facetów wokół nich.
Harry łapie Penelope i przerzuca przez ramię. Stają dalej.
-Harry..
- Nie denerwuj mnie nawet.
- Ja chce tańczyć.
- Najwyżej ze mną.
-Przecież z Lizzy też..
- Shh. - gwałtownie ja przyciąga i obraca.
Dziewczyna lekko się zatacza i cały czas śmieje.
Harry musi odreagować. Ma jedynie starte kostki u ręki. Ale i tak musi nie myśleć. Patrzy na swoją dziewczynę.
Ta uśmiech asie szczerze i go całuje
Chłopak kładzie ręce na jej pośladkach.
-Zboczeniec.. - mówi w jego wargi i kręci biodrami przy jego kroczu.
- Co ty nie powiesz. ..
- Myhym..
Całuje jej szyję wciąż z nią tańcząc.
Dziewczyna zsuwa swoja rękę i drażni go jeżdżąc nią po jego kroczu przez spodnie.
- To nie jest dobry pomysł.
- What? I don't understand..- naśladuje dziewczynę z teledysku.
Ten Kręci głową i bierze ją na ręce.
- Zmęczona jestem..
- Zaraz cię zabiorę.
- Dobierzesz?
- Ha, ha, ha.
- Ale jeszcze czekaj.. - wyrywa mu się i podchodzi,a raczej podbiega do baru.
- Nie, nie pijesz juz. Pani dziękujemy -  łapie ją.
- Harry nie możesz mi rozkazywać. - mówi niewyraźnie
- Wracamy do domu.
- Do mojego?
- Do mnie.
- I co będziemy tam robiąc?
- zobaczymy - wprowadza ją.
- Ale ja chce wiedzieć, bo może ja nie będę chciała do ciebie jechać
- Cisza. - wsadza ja do auta.
Okrąża auta, wsiada i rusza do swojego mieszkania.
Później wnosi na górę dziewczynę.  Wyjmuje klucze i otwiera drzwi. Już po chwili są w środku.
Penelope wyswobadza się z jego ramion i kieruje się do łazienki zostawiając za sobą ścieżkę ubrań.
Harry wzdychając zbiera je za dziewczyną. Odkłada je na łóżko w sypialni i rozbiera się z koszuli i spodni.
Słyszy szum wody, a po chwili huk.
- Sunshine? - wbiega do łazienki.
- Zadziałało.. - pod prysznicem stoi dziewczyna z uśmiechem na ustach a pod jej nogami butelka z szamponu. - Chodź do mnie - opiera się o kafelki w kabinie i kiwa na niego palcem.
- Jezu jak ty jesteś zalana. - kręci głową. Zresztą, czemu ma jej odmawiać.
- Harry karzesz mi czekać.. - marudzi.
Chłopak pozbywa się już ostatniej rzeczy i dołącza do brunetki. Obraca ja do siebie tyłem. Całując jej kark, pieści jej ciało.
Dziewczyna łapie się jego karku i mruczy cicho.
Harry zsuwa dłoń z jej brzucha jeszcze niżej.
- Zawsze cię ciągnie na południe..
- Lubię ciepłe strony.
- Głupi jesteś- śmieje się.
- Tak chciałem to usłyszeć. Zawsze - przygryza skórę na szyi dziewczyny.
- Ała - ta go odpycha ze złą miną. Alkohol zmienia jej humorki jak torpeda.
Ten tylko wywraca oczami i puszcza więcej zimnej wody. Potem ciepłą, znów zimą i normalna.
- Całą noc, chce się z tobą kochać całą noc, żebyśmy jutro oboje zasypiali na lekcjach..- mówi wyraźniej znów do niego podchodząc.
- Mam nadzieje ze jesteś pewna co mówisz. - łapie jej biodra.
- Jak nigdy.
- To dobrze. - całuje namiętnie jej usta.
Penelope oddaje pocałunek jeszcze bardziej go pogłębiając.
Sadza ją na swoich biodrach.
Ta oplata jego pas nogami i ustami błądzi po szyi chłopaka.
Harry przypiera ją do ściany łazienki i mruczy.
Dotyka jego piersi.
Brunetka czuje pod sobą rosnącą erekcję.
Harry bez problemu w nią wchodzi.
-O Boże... - wzdycha i mocniej się go trzyma.
Szybkie i zdecydowane ruchy Stylesa nie ustają do samego końca.
Penelope zaciska mocno palce na jego ramionach.
Co chwila łączą swoje usta. Harry masuje jej biodra. Odchyla głowę do tylu i dyszy.
Pomagają sobie nawzajem i prawie równocześnie dochodzą.
Brunet przytrzymuje dziewczynę. Przytuła ją do swojego torsu. Oboje wyrównują oddech. A to jest dopiero początek.
Spędzają jeszcze godzinę pod prysznicem i przenoszą się do sypialni.

5 komentarzy: