Właśnie tyle czasu nie było Harry'ego w szkole. Dzisiaj przychodzi. Na dworze jest bardzo ciepło, lecz idzie uparcie w bluzie. Pierwszą ma geografię. Widzi na korytarzu, że koledzy uczą się pewnie do sprawdzianu.
On nawet nie spojrzał w stronę podręcznika.
Trudno. Nie obchodzi go to. Wszyscy wchodzą do klasy i zajmują swoje miejsca.Penelope rozdaje im kartki ze sprawdzianem
- Powodzenia - zaczynają pisać.
Harry oddaje jej zapisaną kartkę po 10 minutach.
-Jesteś pewien? - podnosi głowę patrząc na niego.
- Tak - wraca na swoje miejsce.
Dziewczyna bierze kartę i czyta jego odpowiedzi. Stylesa nie było na tylu lekcjach, więc nie możliwe aby było dobrze.
Czerwonego długopisu używa tylko by wpisać ocenę.
-Harry zostań chwilkę po dzwonku.
Kiwa głową bawiąc się ołówkiem. Po 30 minutach klasa opuszcza pomieszczenie.
-Pokaż mi ręce. - prosi stojąc nad jego ławką.
Wywraca oczami i pokazuje jej czyste dłonie.
-Podwiń rękawy i pokaż kieszenie.
- Niech mnie pani przeszuka, ale bluzy nie zdejmę. I nie, nie ściągałem.
-Więc możesz pokazać przedramię.
- Nie mogę - warczy.
-Ponieważ?
- Ponieważ nie mogę do cholery. Przepytaj mnie kobieto.
-Ręce.
- Wstaw jeden, nie zależy mi na tym.
-Zrobię to bo uważam że ściągałeś.
- Tak - kiwa głową rozbawiony. - Ponieważ wiedziałem, że jest sprawdzian i bardzo chcę dostać piątkę. W dupie mam tę szkołę, napisałem to napisałem.
-Harry nie masz ani jednego błędu. Na lekcje nie chodzisz i napisałeś bardzo szybko. Dziwisz mi się? - opiera się dłońmi o ławkę.
- Po prostu to umiem.
- Więc jaki masz problem ze zdjęciem tej bluzy?
- Mam i już.
-Dobrze. - prostuje się i odchodzi. - Możesz iść.
- Możesz wpisać mi nie klasyfikowane jak ci na tym zależy - opuszcza klasę.
Denerwuje ją że zwracają się do niej tak.
- Za 20 lat będziesz mieć szacunek. - mówi do siebie.
Ale to tylko ta dwójka. Naprawdę była tak pijana, że nie pamięta kiedy spała z Tomlinsonem. Chyba musi uważać gdzie teraz chodzi się bawić.
Styles siedzi na ławce wściekły. Kurwa, tak. Nie ma co robić tylko pisać ściągi.
To na prawdę denerwujące. Nie ćwiczy, ponieważ jest gorąco. Nie mogłby ćwiczyć tylko w koszulce.
Siedzi na stadionie i szuka wzrokiem swojego mercedesa. Jeśli by go tam nie było to jest pewny, że...Louis. Ale czarne auto stoi na swoim miejscu. Penelope z zeszytami wychodzi ze szkoły. Jest zmęczona wydarzeniami i chce po prostu iść do domu.
- Podwieźć cie? - słyszy Harryego.
Dziewczyna nie reaguje. Nie będą tak do niej mówić.
Chłopak wywraca oczami.
- Najdroższa pani.
-Dziękuję nie trzeba - poprawia zeszyty na swoich rękach.
- Weź raz kobieto nie marudź. Na per pani jesteś za młoda. W Siadaj - otwiera drzwi.
- Ale jestem twoim nauczycielem i należy mi się per pani.
- Jasne, jasne.
-Masz chyba jeszcze lekcje.
- Nie mam.
-Dziwie się że nie szkoda ci oceny skoro sam napisałeś ten sprawdzian. - zatrzymuje się na chwilę.
- Nie szkoda mi, bo i tak nie zdam - prycha - Po co mi to? Geografia mi się nie przyda.
-Może być na prawdę ciekawa.
- Wsiadaj.
-Zdecydowanie nie. - idzie dalej z kamienną twarzą.
Harry zaczyna się śmiać patrząc w niebo.
- Zaraz będziesz mokra. - mówi i wsiada do samochodu odjeżdżając.
Ta przyspiesza kroku i przykrywa zeszyty na wszelki wypadek.
A po chwili z nieba spada wodospad deszczu. Wypuszcza powietrze z ust a poziom nienawiści do świata rośnie. Dlaczego ma takiego pecha? No dlaczego.
Do domu dociera cała mokra. Staje w sypialnie i zdejmuje mokre ubrania. Zostaje w bieliźnie, a Harry ma dobry widok.
Dziewczyna związuje włosy i bierze mokre rzeczy idąc do łazienki.
Tam je rozwiesza. Potem przebiera się w coś luźnego. Wraca do pokoju i bierze się za zeszyty uczniów
Sprawdza pracy domowe. To zeszyty klas pierwszych. Jako tako starają się w przeciwieństwie do najstarszych.
Harry odjeżdża z pod domu Penelope. Jedzie spotkać się z Niallem. Obaj dzisiaj mają akcję. Mają wysadzić cały magazyn w którym Louis spotyka się zresztą.
Na miejscu podkładają ładunki.
- Dawaj Niall
Wszystko robią cicho i sprawnie Cały budynek wylatuje w powietrze, a oni zadowoleni idą to uczcić do klubu, Siadają w kącie balkonu skąd widzą całe pomieszczenie.
Harry nie zwraca uwagi na dziewczyny. Jego obiekt to Penelope.
Horan przynosi kolejne drinki i siada na przeciwko niego.
- Jutro też będzie tak gorąco - mówi brunet i wzdycha. To dla niego kara.
- Mi tam to nie przeszkadza.
- Mow za siebie.
- Pewnie urwe się nad rzekę.
- Penny, ładnie prawda?
-Psa dostałeś?
- Zabawne.
-No co? - obczaja szatynkę przy barze.
- O Penelope mówię - prycha patrząc na przyjaciela.
-Pene.. aa tej.
- No właśnie. Długie nogi, piękne oczy, włosy.
-No bez przesady.
- Cudowna.
- podobno Louis ją miał
- Słyszałem.
- No właśnie.
- Trudno.
-Nie no poważnie to może jest sexy teacher ale są w szkole lepsze laski.
- Może dla ciebie. Mi się nie podobają te wszystkie gówniary z przyklejonymi rzęsami.
- wolisz dojrzałe? - śmieje się blondyn
- Niall wiesz jak jest - odpowiada. - Ja jeszcze żadnej nie miałem, a ta jest idealna.
-Brałbyś.-ten porusza brwiami.
- Pewnie tak..
- Trzeba było przyjść na lekcje wychowania.
- Zawsze - wstaje. - Zabaw się. - mówi i opuszcza lokal.
Staje na chodniku głęboko oddychając. Podciąga rękawy znów drapiąc swoją skórę. Do domu wraca koło 2 w nocy. Przeciera swoje ramiona gazą. Bierze szybki prysznic i układa sie do snu.
super;)
OdpowiedzUsuńCzy ja dobrze zrozumiałam? Harry prawiczkiem?! Haha to takie słodkie ♥
OdpowiedzUsuńna co Harry jest chory?
OdpowiedzUsuńwłaśnie
UsuńHaha dobre :*
OdpowiedzUsuńSuper!! :-) Ale nie ogarniam, czemu on sie tak drapie caly czas... :-/
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńHarry cały czas się tak drapie bo ma pewnie blizny po tym jak się ciął :/
Kiedy next?
OdpowiedzUsuń